sobota, 6 października 2018

Walka z kompleksami - to może być Twój bodziec do działania!


Lubię oglądać filmy, pewnie jak część z Was. Jakby na to nie patrzeć, jest to jakiś pomysł, żeby odpocząć po ciężkim dniu. Można obejrzeć coś na domowej kanapie, zajadając się popcornem z mikrofali, a można też wybrać możliwość pójścia do kina. Wydawało mi się, że obecnie powstające filmy są bez sensu - to głupkowate komedie, które nic nie wnoszą do naszego życia, a jedynie zabierają pieniądze z portfela. Jednak - pomyliłam się. Jakiś czas temu poszłam do kina na film "Jestem taka piękna!", który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Dlaczego?

Nie będę zdradzała całego filmu krok po kroku - choć pewnie część z Was także już go obejrzało. Chcę skupić się na tym, jak zwykła, amerykańska komedia może dać wiele do myślenia. Przynajmniej ja, wyszłam z workiem pytań w głowie.
Jak to w filmach, pewne sytuacje są oczywiście przerysowane. Jednak pomaga to jeszcze lepiej zrozumieć główny sens filmu. Bo każdy z nas bywa główną bohaterką tego filmu.
Każdy z nas ma momenty utraty wiary w siebie, własne możliwości. Porównujemy się do innych (lepszych - według nas) osób, wytykając sobie własne "słabe strony". Czy słabe strony naprawdę muszą być słabe? Absolutnie nie, wszystko zależy od postrzegania siebie - to jest kluczem do sukcesu.

I właśnie to przekazuje ten film - jeśli akceptujemy siebie, takich jakimi jesteśmy (nie patrzymy na innych, nie porównujemy się do nich), patrzymy na swoje lustrzane odbicie i na myśl przychodzą nam tylko pozytywne określenia, to nie potrzebujemy akceptacji innych! Nie będzie obchodziło nas ich zdanie.
Bo jeśli akceptujemy siebie, mimo pewnych niedoskonałości, bo każdy z nas je ma, zdobędziemy pewność siebie - to inni też w nas to dostrzegą; że jesteśmy fajni, wartościowi, piękni...I tak też będą Cię traktować.

Masz jakiś kompleks? Nie Ty jeden! Boisz się reakcji ludzi? Nie patrz na to! Ludzie zawsze gadali, gadają i gadać będą - szukają sensacji. Patrz na siebie, jak TY się czujesz w danej sytuacji, jeśli jest ok - ciesz się życiem! Jeśli nie, rusz się z kanapy i zrób coś, zrób pierwszy krok - ale nie dla innych, dla siebie!

Główna bohaterka chciała być piękna - patrzyła na chude, wymalowane, zadbane kobiety, chcąc być taką jak one. Kiedy poprosiła o zmianę, by być jedną z nich, dostrzegła w sobie to piękno. Uwierzyła, że jej marzenia, pragnienia mogą się spełnić. Dostała wymarzoną pracę, znaczyła wiele dla innych, zbudowała trwały związek z fajnym mężczyzną. Kiedy straciła pewność siebie, znów stała się zakompleksioną "sobą". Dopiero podczas porównaniu dwóch zdjęć: 1. siebie zaniedbanej, pogubionej i 2. w wymarzonej pracy oraz z uśmiechem na twarzy - zrozumiała! Na obydwu zdjęciach to ta sama osoba - wygląda tak samo! Co się zmieniło? Postrzeganie samej siebie.

Nie można patrzeć na swoje wady i doszukiwać się niedoskonałości - przemieniaj "wady" w zalety i pracuj nad sobą. Zresztą, cecha, którą Ty postrzegasz jako wadę, przez innych może być uznawana za Twoją zaletę i coś wyjątkowego.

A Ty, jak postrzegasz siebie? Czujesz się zadowolony? Spełniony?
Czytaj więcej >

wtorek, 2 października 2018

Fascynacja - i co dalej?


Niemalże każdy poważny związek jest wieloetapowy. Nigdy na początku znajomości, nie będzie tak jak po ślubie. Dlaczego? Pierwsze miesiące razem to czas wzajemnego poznawania się, dowiadywania się o sobie nowych informacji, przypatrywanie się na reakcje drugiej osoby w różnych sytuacjach.

Często druga osoba na pierwszy rzut oka nie ma wad - myślisz, że znalazłaś ideał. Nie chcesz widzieć tego, co Ci nie odpowiada - po prostu przymykasz oko.
Ale co w sytuacji, gdy przysłowiowe różowe okulary w końcu spadną? I w końcu dostrzeżesz, że nie wszystko wygląda tak, jak sobie wyobrażałaś i chciałaś.

Potwierdzam, pierwsze miesiące znajomości są świetne. Zarówno Ty jak i On bardzo się staracie. Ty- zawsze pięknie ubrana, pachnąca, czarująca; On - zadbany, włosy postawione na żel, z kwiatkami lub czekoladkami w ręku. Wasze spotkania to niekończąca się love story. Do czasu... kiedy przychodzisz do niego i jest tam po prostu syf - nie pierwszy raz z rzędu, rzadziej mówi, że kocha, nie słyszysz już żadnych komplementów na swój temat, a o czekoladkach i drobnych prezentach możesz zapomnieć. Czy to oznacza, że Jemu już nie zależy?
Nie! Po prostu cel został osiągnięty - jesteście razem. Pora przejść do kolejnego etapu - myśli On. A wtedy przychodzi rutyna.

Jak zareagować na, być może nagły, spadek zainteresowania? Podstawą jest rozmowa - to ona powinna być fundamentalnym sposobem komunikacji w związku. Usiądźcie, powiedz co Cię boli, czego Ci brakuje, co według Ciebie się zmieniło przez ostatnie tygodnie czy miesiące, jak Ty to odczytujesz. Potem daj mu się wypowiedzieć.
Podejrzewam, że będzie zdziwiony, bo On nie przywiązywał do tego uwagi i nawet nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu. Co dalej? Ustalcie jakieś rozwiązanie. Może wyjście na miasto, do kina, romantyczna kolacja... raz/dwa razy w tygodniu? Czas tylko i wyłącznie dla WAS. Ale! Ty też nie bądź księżniczką; Też Go zaskocz - na pewno się ucieszy. Związek to starania dwóch osób, a nie tylko jednej. Niech rozmowa już na zawsze zagości w Waszych związkach.

Fascynacja sobą to fajny czas. Ale jeśli planujecie ze sobą całe życie trwa in naprawdę stosunkowo krótko. Bo związek to nie odskocznia czy sposób na spędzanie wolnego czasu z drugą, ukochaną osobą. To sposób na życie - od dziś razem i nie "niech się układa". O to trzeba dbać, pielęgnować, starać się - i Ty, i On. Będzie dobrze! Tylko chciejcie!
Czytaj więcej >

czwartek, 27 września 2018

Inny sposób na naukę języka obcego, czyli coś nieprzeciętnego



Posługiwanie się obcymi językami to jedna z najbardziej cenionych umiejętności - im więcej ich znasz, tym lepiej. Na pewno łatwiej dostać dobrą posadę, podróżować po świecie czy porozumiewać się z obcokrajowcami. Wiele osób decyduje się na naukę nawet najbardziej egzotycznych języków - super! Ale czy nasz angielski, który uznawany jest za ten podstawowy i obowiązkowy, jest na tyle dobry, aby posługiwać się nim w różnych sytuacjach?

 Ze szkolnych lat pamiętam naukę słówek, która polegała na technice 3xZ Zakuć-Zdać-Zapomnieć. I mimo że chciałam zapamiętać te słówka, to było mi naprawdę ciężko. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nie mogłam powiązać danego słówka z żadnym skojarzeniem w mojej głowie.
Dość nietypowym, ale według mnie bardzo ciekawym sposobem na naukę okazało się czytanie książek w obcym języku. To nie tylko możliwość poszerzenia swojego słownictwa, ale także oswojenia się ze strukturami gramatycznymi, kolokacjami, idiomami oraz poznaniem nowych zwrotów.
Na rynku można spotkać wiele takich książek - w księgarniach, bibliotekach czy sklepach internetowym. Nie jest też trudno znaleźć takie, które wyróżniają się czymś spośród innych.

1. Warto poszukać takich książek, które mają zaznaczony poziom języka
Na okładce, pierwszej stronie, bo raczej nie na ostatniej - gdzieś w widocznym miejscu powinna znaleźć się taka informacja. Czytelnik powinien wiedzieć jakiego poziomu językowego się spodziewać. Osoba, która dopiero co rozpoczęła swoją przygodę z językiem obcym nie powinna sięgać po poziom C1 - chyba, że chciałaby się szybko zniechęcić.
Zawsze należy mierzyć siły na zamiary. Pozytywne nastawienie jest potrzebne przede wszystkim na początku, aby nie tracić zapału do podjęcia wyzwania jakim jest ten sposób nauki.
Dobranie odpowiedniego poziomu umiejętności językowych to podstawa, aby nauka nie była męczarnią, ale ciekawą przygodą, która przyniesie wiele korzyści - warto o tym pamiętać.

2. Dobrze sięgać po książki już nam znane
"Opowieść wigilijna", "Tajemniczy Ogród", "Przygody Sherlocka Holmesa" - to tylko kilka tytułów, które są znane chyba przez wszystkich. To dobre rozwiązanie, aby sięgnąć po przeczytaną wcześniej książkę w języku polskim. Będziemy znali już fabułę, przez co łatwiej będzie nam się skupić na słownictwie i gramatyce - przynajmniej wtedy, jeśli czytamy książkę w języku obcym po raz pierwszy.


3. Po co szukać czegoś w słowniku, skoro słownik możesz mieć w książce?
Pamiętam momenty, w których wciągnęłam się w książkę tak bardzo, że zapominałam o realnym świecie. Co może oderwać mnie z wyjątkowej, książkowej rzeczywistości? Nieznajomość poszczególnych słówek.
Pamiętam ulubione powiedzenie mojej nauczycielki od języka niemieckiego: "Nie wszystkie słówka musisz znać, by z tekstem radę sobie dać". Myślę, że nie zawsze się ono sprawdza - szczególnie jeśli chodzi o słowa klucze lub gdy jesteśmy rządni wiedzy. Po co odrywać się od tej wciągającej książki i wsadzać nos do grubego słownika lub buszować po Internecie? Słownik z trudnymi wyrazami może być w książce. Nie wierzysz? Naprawdę! Problematyczne słowo będzie wytłuszczone w tekście, a jego tłumaczenie znajdzie się na marginesie. Nauka może być naprawdę prosta.

4. Zapomniałam, na której stronie znajdowało się nowopoznane słowo, a nie pamiętam jego tłumaczenia; co teraz?
Zaskoczę Cię! Wcale nie musisz przekartkowywać całej książki. Wystarczy zaglądnąć na koniec obcojęzycznej lektury, gdzie znajduje się "Vocabulary of all words in this book", czyli wszystkie nowe i problematyczne wyrazy w jednym miejscu. Zaoszczędzasz czas, energię i nie tracisz chęci do dalszego czytania; a przecież o to właśnie chodzi, prawda?


Korzyści z nauki języka obcego dzięki czytaniu książki?
* Poszerzenie słownictwa
* Poznanie nowych struktur gramatycznych
* Ćwiczenie swoich umiejętności translatoryjnych
* Możliwość przeczytania książki w oryginalnym języku
* Znalezienie powiązania słówko-kontekst w zdaniu
* Umiejętność interpretacji dłuższego tekstu

Nauka może być naprawdę przyjemna :)
A Wy, czytaliście już książkę w obcym języku?



Czytaj więcej >

piątek, 21 września 2018

Czy miłość pomaga w osiągnięciu życiowego sukcesu?



Mówi się, że miłość uskrzydla, dodaje siły, jest fundamentem, najwyższą wartością. Czy to jedynie znane powiedzenia, które przechodzą z pokolenia na pokolenie? A może to coś więcej niż słowa?
Każdy człowiek potrzebuje miłości, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Szuka tego nie tylko w związku z drugą osobą, ale w relacji każdym człowiekiem, który może okazać nawet najmniejszą życzliwość. Przecież nasz dzień staje się lepszy, kiedy ktoś obcy uśmiechnie się do nas po ciężkim dniu w pracy, a nieznajomy Pan podejdzie na ulicy i da kwiatka z okazji Dnia Kobiet. To drobne gesty od obcych osób, które mogą wywołać naszą wewnętrzną radość.
Jeszcze bardziej pozytywna będzie dla nas „niespodzianka” od naszych bliskich. Rodzice, rodzeństwo, dziadkowie – oni zawsze będą nas wspierać, nawet w najtrudniejszej sytuacji; dopingować na życiowym zakręcie, czy modlić się o dobrze znane egzaminy. Bardzo im na nas zależy i jako rodzina chcą dla nas szczęścia.
Ciekawe jest jednak zetknięcie się z płcią przeciwną – pierwszą osobą, której na nas naprawdę zależy. To nie osoba, która jest nam narzucona, ale którą sami możemy wybrać – poznawać się, zaskakiwać, każdego dnia dowiadywać się czegoś o sobie. Czasem miłość przychodzi całkowicie nieoczekiwanie; bywa, że jest wiadoma w sercu od pierwszego wejrzenia; w jeszcze innych przypadkach rodzi się z przyjaźni. Historia każdego z nas jest inna, ale każdy doświadczy jej w swoim życiu.

Czy pomaga ona w osiągnięciu życiowego sukcesu? Czy dzięki niej awansujemy? Będziemy zarabiać więcej pieniędzy? Czy dzięki niej zdobędziemy akceptację społeczeństwa? Zdobędziemy sukces o jakim nie śniło nam się marzyliśmy w najskrytszych snach? Jest to możliwe! Bo dzięki ukochanej osobie, która nas wspiera, akceptuje ze wszystkimi wadami, niedoskonałościami; która zawsze nam kibicuje – nie dlatego że wiążą Nas więzy krwi, ale dlatego że Cię kocha, bez względu na wszystko i wszystkich, dzięki osobie która kibicuje, dopinguje, czasem ociera łzy w trudnych chwilach, jest obecna przy naszych upadkach i NIE krytykuje, ale pociesza i zagrzewa do walki dalej – TAK, JEST TO MOŻLIWE. Bo miłość właśnie taka jest – miłość jest wparciem, obecnością, bezpieczeństwem. Wszystkim co dobre w Twoim, moim życiu. Jeśli prawdziwie kochasz i jesteś prawdziwie kochana – to osiągniesz sukces. Bo z taką osobę u boku nie ma złych rozwiązań; są czasem trudniejsze, bardziej skomplikowane, czasami napotkasz kłodę na swojej drodze. Ale razem dacie radę! Z taką osobą nic nie jest straszne! Z takim wsparciem możesz góry przenosić!
Czytaj więcej >

niedziela, 8 lipca 2018

Jak można postrzegać czas? Trzy sposoby!



Nie wiem jak Wy, ale ja przez długi okres swojego życia marnowałam mnóstwo czasu. Zgubne godziny spędzone przed komputerem, telewizorem, spotkania, na które wcale nie miałam ochoty. 
Dziś chciałabym poruszyć fundament, którym jest podejście do czasu. Wiecie coś na ten temat?

Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że koniec z bezsensownym spędzaniem czasu. Pora się za siebie wziąć! Każdego dnia mamy 24 godziny i to od nas zależy jak je wykorzystamy oraz co osiągniemy. Zaczęłam się szkolić - przeczytałam wiele książek, artykułów, chodziłam na różne konferencje, które bardzo mi pomogły. Dlaczego? Bo podstawą dobrej organizacji jest zauważenie, że w moim życiu nie wszystko działa (nie realizuje swoich celów, brakuje mi czasu na podstawowe, codzienne czynności) i że w końcu chcę to naprawić.

Co uważam za fundament zarządzania czasem? Uświadomienie sobie jak JA postrzegam czas. Podejście do niego można podzielić na trzy kategorie, odnoszące się do: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Sukcesem jest, aby sprawić, by między nimi zapanowała równowaga.

I. Orientacja na przeszłość - wykazując ją, skupiasz się głównie na rozpamiętywaniu tego, co było.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale takie podejście bardzo wpływa na Twoją teraźniejszość i na decyzje, które obecnie podejmujesz. Czy to jest złe? Orientacja na przeszłość, jak wszystko, ma wady i zalety. Kluczowe jest jednak Twoje podejście.
* pozytywne podejście - rozpamiętujesz pozytywne wydarzenia, których doświadczyłeś - były dla Ciebie miłe, ważne, satysfakcjonujące. Jeśli przyjdzie Ci do głowy negatywny incydent, nie patrzysz na niego jak na porażkę, ale dobrą lekcję, z której możesz czerpać teraz - to minęło, nauczyłeś się zachowywać już w takich sytuacjach i potrafisz wyprowadzić dobro z tego, co miało miejsce.
* negatywne podejście - patrzysz w przeszłość, co wpływa na Ciebie destrukcyjnie. Masz w głowie jedynie negatywne, smutne i krzywdzące wydarzenia. Nie skupiasz się na pozytywnych aspektach z przeszłości - nawet ich nie dostrzegasz. Jesteś także osobą, która wiecznie ma mnóstwo obowiązków, choć na szczęście dobrze sobie radzi z ich wykonywaniem. Jest to jednak sposób, aby uciec od tego, co boli Cię wewnętrznie. Nie ważne czy Twoje zadanie jest pożyteczne, czy też nie ma ono najmniejszego znaczenia - Ty realizujesz je najlepiej jak potrafisz. 
Oczywiście logiczne jest, że osoby o negatywnym podejściu do przeszłości patrzą negatywnie w przyszłość.
Pozytywne podejście może pomóc Ci w osiąganiu celów poprzez umiejscowienie Cię w historii, Twojej historii. Poczujesz się pewny swojej pozycji, co pomoże Ci spełniać marzenia w przyszłości. Jesteś odważny, nie boisz się podejmować decyzji. Takie podejście jednak nie musi być najlepsze. Nieustanne życie wspomnieniami potrafi Cię zahamować w kwestiach przyszłości i teraźniejszości. A przecież ważne jest to co TU i TERAZ.
Negatywne podejście do przeszłości jak sami się pewnie domyślacie wcale nie jest korzystne. To zagłębianie się w swoich bólach, niepowodzeniach - zamiast budować swoją samoocenę jak najwyżej, Ty ciągniesz ją na samo dno - użalając się nad sobą. Z takim podejściem nie widzisz nadziei na fajną przyszłość.

II. Orientacja na teraźniejszość - dzieli się ona na dwa podejścia. Pierwsze z nich to podejście "nie zależy mi" - swoją postawą olewasz wszystko i wszystkich. Nie widzisz sensu w robieniu czegokolwiek. Drugie podejście to tzw. "żyj chwilą" - chcesz czerpać z życia, wiesz, że YOLO (You only live once). Patrzysz na dzień tak, jakby następnego miało już nie być - korzystasz z tego co masz i czego możesz doświadczyć każdego dnia.
* pozytwyne podejście - jesteś spontaniczny, lubisz dobrą zabawę i przygody, podczas których zaznasz wysokiej adrenaliny. To ona jest Twoją motywacją. 
* negatywne podejście - według Ciebie nie ma ani jednej rzeczy, którą można by się było zainteresować - nie widzisz żadnego celu. Nie jesteś ani entuzjastą, ani skrupulatny. Po prostu - jesteś.
Które podejście jest dobre? Z obydwu płyną jakieś zalety.

III. Orientacja na przyszłość - to ona jest Twoją motywacją, powodem dla którego warto wstać każdego dnia. Prawdopodobnie starasz się planować wszystko z wyprzedzeniem, aby osiągnąć to, co dla Ciebie ważne - tyczy się to różnych aspektów. Jeśli jesteś osobą zorientowaną na przyszłość - nie spóźnisz się na umówione spotkanie i zawsze będziesz realizował to co obiecałeś. Jest to jedank oparte na stresie i lęku, ponieważ żyjesz w świadomości, że musisz poświęcić się "dzisiaj", aby zapracować na jutro.
* pozytywne aspekty - orientacja na przyszłość idealnie nadaje się do wyznaczania sobie celów oraz opracowywaniu drogi do ich osiągnięcia. Nie ma dla Ciebie problemów - entuzjastycznie podchodzisz do ich rozwiązania oraz jesteś zdeterminowany, aby osiągnąć sukces. Takie podejście może jednak zepchnąć na dalszy plan Twoje obecne obowiązki.
* negatywne aspekty - jeśli nie widzisz swoich obecnych potrzeb, wybiegasz w przyszłość i chcesz osiągnąć cel - sam w sobie. Bierzesz za dużo obowiązków, z których większość jest niemożliwa do zrealizowania. To powoduje, że przestajesz się wyrabiać. Nie czujesz się spełniony, ponieważ poświęcasz to, co daje Ci radość i satysfakcję na rzecz tego, co będzie miało znaczenie w przyszłości.

Odnalazłeś się, w którejś z tych orientacji? A może widzisz siebie, w mniejszym lub większym stopniu, w każdej z nich? Nie zawsze Twoje podejście do życia jest pozytywne? Nie przejmuj się! Wystarczy nad sobą popracować - można to zmienić. Czy Twoim zdaniem opisane przeze mnie postawy wobec czasu znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Czytaj więcej >

czwartek, 5 lipca 2018

Języki obce - system nauki. O co chodzi?


Przyznaj, ile razy mówili, że Ci się nie uda? Że nie masz głowy do języków obcych? Ile razy sama się poddałaś rzucając książkę w kąt? Nauka w szkole była katorgą? Każda zła ocena, słowa krytyki dawały Ci tylko powód, by zrezygnować z dalszej nauki. Po co się skupiać na czymś, co rzekomo nie jest dla Ciebie. Zanim jednak podejmiesz ostateczną decyzję, przeczytaj pewne wskazówki, które być może pomogą Ci podjąć walkę.

Przede wszystkim zastanówmy się co jest najważniejsze w nauce, szczególnie języków obcych. Oczywiście systematyczność i wytrwałość. Pamiętaj! Nie od razu Kraków zbudowano! Tak samo i Ty, w jedno popołudnie nie nauczysz się biegle języka. Będziesz musiała wykazać się dużą cierpliwością do samej siebie.

Jeśli o systematyczności mowa. Lepiej porzuć naukę raz w tygodniu. Takie rozłożenie materiału nie przyniesie pożądanych przez Ciebie efektów. Mniej znaczy więcej, a przecież lepiej częściej. Najlepiej codziennie, ale nie godzinami lub od świtu do nocy. Nawet 15-30 minut każego dnia wystarczy, abyś przyzwyczaiła się do do nowego nawyku i uczyła się bardziej efektywnie.

Unikaj monotonii - to kolejna ważna kwestia. Lepiej nie uczyć się sześć dni w tygodniu samej gramatyki. Urozmaicaj materiał! Raz słownictwo, innym razem gramatyka, pisanie, czytanie, słuchanie, oglądanie. Naprawdę, zaufaj mi, jest mnóstwo dróg którymi można podążać ucząc się języka obcego.

Nie traktuj nauki jako kary. Nie myśl, że musisz, ale że chcesz! To etap, który zbliży Cię do pożądanego celu. Wiedz, że nastawienie, pozytywne nastawienie, to już połowa sukcesu. Nauka nie musi być celem samym w sobie, ale może być pewnym krokiem, przez który musisz przejść, aby osiągnąć to, czego chcesz.

Jeśli brakuje Ci motywacji pomyśl także, co da Ci nauka danego języka. Może masz zagranicznych znajomych (ale towarzyszy Ci niewystarczająca umiejętność komunikacji), chcesz wyjechać do innego państwa, czytać książki w oryginale albo oglądać filmy bez napisów. Tak naprawdę tylko Twoja głowa jest Twoim ograniczeniem.

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci powodzenia. Bo na pewno Ci się uda! Czekam na Twoją relację z takiego wyzwania, spróbujesz? A może masz inne motywatory, które się sprawdziły? Czekam na Twój komentarz :)
Czytaj więcej >

niedziela, 1 lipca 2018

Czas sesji - jak pogodzić maraton nauki z codziennym życiem?


W tym semestrze na szczęście sesja jest dla mnie tylko wspomnieniem. Jednak wiem, że niektórzy jeszcze zmagają się z wyzwaniami jakim są egzaminy. Niektórym nauka idzie łatwo, innym niestety jest trudniej się zmotywować. Dlatego mam kilka propozycji jak dobrze przygotować się do sesji i nie zwariować.

Jeśli myślisz, że zaproponuję Ci pobudkę o 5 rano i naukę do świtu następnego dnia to grubo się mylisz! Wyśpij się, ale wstań o rozsądnej porze - myślę że południe nie jest najlepszym pomysłem; Ósma lub dziewiąta będzie strzałem w dziesiątkę!
Nie leż i nie przeciągaj czasu w łóżku. Dzwoni budzik? Po prostu wstań, leć pod prysznic i zjedz śniadanie. 

Jeśli zastanawiasz się czy wejść na Facebooka, Instagrama, Pinteresta, Twittera czy cokolwiek innego, mówię: NIE. Pewnie Ty też zauważyłeś zależność, że kiedy wchodzisz na te różne portale godziny uciekają w niesamowitym tempie - godzina lub więcej jest już za Tobą, spożytkowana na niczym. 

Duże znaczenie dla wielu osób ma czystość w miejscu pracy. Po prostu, nie można uczyć się w syfie! I nie dlatego, że nie możesz nic znaleźć, ale ciężko jest się skupić w takim pomieszczeniu. 
Nie wiesz czy dla Ciebie ma to duże znaczenie? Spróbuj i sam się przekonaj. Według mnie nie powinno być gorzej.

Jak dla mnie duże znaczenie ma zapisywanie planu dnia. Można to zrobić rano, a nawet poprzedniego wieczoru, kiedy jesteś już w łóżku. Nie musisz pisać wszystkiego po kolei, od pobudki do zgaszenia nocnej lampki. Napisz czego chcesz się nauczyć danego dnia, co musisz załatwić na mieście, z kim chcesz się spotkać. 

Nie zwlekaj! Bierz się do roboty! Telefon, zbędne zakładki w przeglądarce, telewizor, muzykę - odrzuć w kąt. Teraz jest czas na naukę! Jak się uczyć, żeby było efektywnie? Na pewno nie od świtu do nocy. Najlepiej jest uczyć się godzinę lub dwie, a potem zrobić sobie krótką przerwę - KRÓTKĄ! 5-10 minut. Aby nie stracić poczucia czasu nastaw sobie przypomnienie w telefonie, alarm lub nastaw czasomierz. Takie „bloki naukowe” warto powtórzyć 3 razy, a następnie zrobić dłuższa przerwę, np. 30 minutową.
Tylko pamiętaj! Jeśli się uczysz, to nie odchodź co 5 minut po picie, jedzenie, długopis. Wszystko co uznasz za niezbędne na najbliższe godziny naszykuj wcześniej lub przynieś sobie w czasie zarządzonej wcześniej przerwy.
TRZYMJ SIĘ PLANU! To naprawdę ważne. Jeśli wypracujesz sobie umiejętność trzymania się harmonogramu - nie zginiesz.

Pewnie zastanawiacie się co z obiadem. Jeść trzeba, a sam się nie zrobi. 30 minut w ciągu dnia to zbyt mało czasu, aby cokolwiek zrobić. Oczywiście, jeśli potrzebujesz dłuższej przerwy zrób ją sobie. To harmonogram jest dla Ciebie, a nie Ty dla niego. 

Większość osób nie jest nocnymi Markami, więc siedzenie po nocach często się nie sprawdza. Jeśli nim nie jesteś to nie zarywaj nocek; 22:00 i dobrze być w łóżku. Jeśli natomiast jesteś nocnym Markiem to też nie siedź do świtu; jutro też trzeba wstać.

Pamiętaj, aby każde wykonane zadanie skreślić lub odhaczyć. To naprawdę satysfakcjonujące i motywujące, że coś poszło zgodnie z Twoim planem. 

Podsumowanie najważniejszego:
  1. Na czas nauki zostaw telefon, laptop, telewizor w kącie. Nie korzystaj z nich w czasie nauki; są od tego przerwy.
  2. Rób regularne przerwy - Twój mózg też musi odpocząć.
  3. Dbaj o przestrzeń w której się uczysz - zachowaj tam porządek.
  4. Co jakiś czas rób dłuższą przerwę na regenerację.
  5. Nie siedź po nocach, Twój organizm potrzebuje snu.
  6. I PAMIĘTAJ! Sporządzaj harmonogram! Najlepiej dzień wcześniej, aby od rana zacząć efektywnie dzień.

Czytaj więcej >

Plany i marzenia w relacjach damsko-męskich


Często przez własne wyobrażenia, które z upływem lat wytworzyły się w głowie, skreślamy ludzi. Poznajemy wartościowego, fajnego faceta, który swoim kolorem włosów czy wzrostem nie odpowiada naszym ideałom. Co robimy? Niestety bardzo często, szybko rezygnujemy z tej relacji, spisując ją na straty. Ale czy to na pewno dobre podejście?

Czekając na miłość wyobrażamy sobie jaki będzie nasz wybranek. Mamy w głowie jego obraz, który z czasem staje się ideałem. Myślimy jaki będzie jego kolor włosów, wzrost, czy będzie miał zarost, jakich perfum będzie używał - stwarzamy osobę, która według nas byłaby najlepszym kompanem naszej życiowej drogi. Kiedy taka osoba zostanie wykreowana w naszej głowie zaczynamy jej szukać w realnym świecie.
Nie dostrzegamy fajnego chłopaka ze studiów czy kursu językowego, nie chcemy poznać faceta, który pomógł nam zebrać pomarańcze, które wyleciały z reklamówki. Jesteśmy zapatrzone w osobę, której nie ma. Co przez to tracimy? Szansę na spotkanie wartościowej osoby, która może okazać się miłością naszego życia.

Wiele ludzkich historii uświadamia mi jak bardzo życie potrafi zaskakiwać.  Mnóstwo różnych materiałów dostępnych na internecie, dużo słów wypowiedzianych na różnych konferencjach, ale nie trzeba też szukać daleko - na pewno znajdą się różne przykłady z naszego najbliższego otoczenia. Ja zapamiętałam najbardziej jedną historię. Para dwudziestoparolatków; ona wysoka brunetka marzyła o wysokim brunecie, on średniego wzrostu blondyn marzył o niskiej blondynce. Co powiedzieli mi zaraz po przyznaniu się do swoich ideałów? Że są razem. Para, która na podstawie własnych wyobrażeń powinna skreślić siebie nawzajem w kategoriach partner-partnerka, dali sobie szansę i są razem już ponad dwa lata - szczęśliwi. 

Życie umie zaskakiwać. I dobrze! Nie zawsze nasze plany i marzenia okazują się być dla nas najlepszym rozwiązaniem. Nie warto planować.
Jeśli się zakochasz, naprawdę nie będzie dla Ciebie ważny kolor włosów, wzrost czy rozmiar buta u drugiej osoby. Najważniejsza będzie Wasza relacja, to jak się traktujecie i co czujecie. 
Nie warto unikać ludzi, ponieważ wtedy może ominąć Cię coś pięknego. Nigdy nie wiesz, gdzie los chce się do Ciebie uśmiechnąć. 


Czytaj więcej >

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia